niedziela, 19 sierpnia 2012

p o ł o w i c a . ż y c i a (02)

Muszą porozmawiać. Rada się rozsypywała bez Laro, a zastępowała go Ihellada, która nie była osobą zbyt zainteresowana zagrożeniem.
- Shade Light, ktoś o niezbyt urodziwej przeszłości przedarł się z Hellionu do świata ludzkiego.
- To ten intruz, który zranił Laro oraz Panny Zegara?
Medium zmarszczyła brwi.
- Nie, to osoba, która pomoże go wytropić i zabić. 

Nie bądź pewny, że czas masz,
bo pewność niepewna...

Przeskoczył nad budynkiem, odbił się od lampy stapiając ją przez przypadek. Wysoki mężczyzna, młody, nawet przystojny, chociaż półcień zasłaniał należycie jego twarz, ciemne oczy wpatrujące się w jeden punkt, rzucił się w pogoń za nim, w końcu wszedł przez okno nie spuszczając z niego wzroku. To był Kariel, natychmiast wyrwał się do ataku na ciemnowłosą dziewczynę. Leżała spokojnie śpiąc na łóżku, gdy nagle coś rozbiło okno i wdarło się do środka. Drasnął ją po twarzy, gdy ciemnowłosy mężczyzna złapał za jego nogi, trafił w niego solidnym kawałkiem stali, która wypaliła mu skórę. Obwiązując go wokoło i rzucając na ziemię ze straszliwą siłą. Kariel wył z bólu, wypalała się mu skóra.
Podszedł do dziewczyny i przedstawił się ładnie.
- Jestem Shade Light, twój nowy stróż..
Zbliżył usta do jej rany zamierzając ją uleczyć.
Poczuł świst i nagły deszcz. Odwrócił się do okna, ujrzał tam kolejną dziewczynę, jednak ona poruszała się z kocią gracją zbliżając się do dziewczyny, w połowie drogi nie mogąc wytrzymać rzuciła się na nią zlizując krew z jej policzka, tym samym naprawiając jej delikatną skórę. Na jej ustach złożyła soczysty pocałunek.
- A więc żywicielki? Cóż, obie macie wielką energię.. ale nie musicie tego robić przy ludziach.
Blondynka oderwała się od dziewczyny, żeby ta mogła odetchnąć. Upadła na kolana i zaczęła pokasływać.
- Czyli ona nie robi tego z własnej woli? - zapytał.
Blondynka tylko uśmiechnęła się wrednie.
- To stróż ma mieć w posiadaniu żywiciela, nie odwrotnie.
- Co z tego, że ona ratuje Ciebie, skoro jej została już tylko połowa życia? Nie jesteś odpowiednią osobą jako stróż, powinnaś zginąć.
- Hellion może ma inne zasady, ale ciągle pozostajecie barbarzyńską rasą.
- Barbarzyńską? Spójrz na to, co teraz robisz. Zabiłbym Cię tu i teraz, ale powinienem raczej zgłosić tą ofiarę do Mochii.
Złapał Lily za szyję, poczuła ten ścisk dłoni. Silny, zdecydowany. Dusiła się, jej oczy zabarwiły się całkowicie na biel. Kopnęła go z całej siły kolanem w brzuch. Ten odskoczył marszcząc brwi. Ścisnęła pięść w dłoni, zmieniła się na miedziany pręt niby zaostrzony. Jednak on szybciej niż ona wyciągnął stalowy, masywny łańcuch i rzucił w nią trafiając w jej nogę, poparzył jej nieskazitelną skórę zabarwiając zimną podłogę na mleczny koloryt krwi. Od razu upadła na kolana, słaby punkt Eteru to ich wrażliwość.
Spojrzał na dziewczynę na dziewczynę o czarnych włosach. Zabrał ją ze sobą znikając w oknie.  
Akurat do pokoju wbiegł Scott z Rig'iem Knih'em oraz Michaelem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy