niedziela, 19 sierpnia 2012

b i b l i o t e k a . w s p o m n i e ń (05)

Umiejętnie odbierasz mi racjonalne myślenie
Umiejętnie odbierasz mi serce
Umiejętnie odbierasz mi nadzieję
Hellion, nigdy w nim wcześniej nie była, ale mnóstwo o nim słyszała od Eterskich plotkar. Podobno mieszkają w nim sami barbarzyńcy, ale Shade nie wydawał się taki zły. Chociaż może go do końca nie poznała. Słyszała też, że mieści się tu biblioteka wspomnień. To bardzo by się jej przydało.
-Teoretycznie lądujemy, chyba, że masz coś przeciwko.
Ścisnął ją mocniej i stanął na stabilnym gruncie, który przypominał węgiel, tyle, że twardszy i mniej śliski. 
- A teraz pójdziesz za mną. - pociągnął ją za nadgarstek, ona bez protestu poszła za nim. Oglądała budynki z zaciekawieniem, szukała wzrokiem czegoś co mogłoby przypominać jej bibliotekę wspomnień, jednak nic nie wskazywało na to, że coś takiego się tu znajduje. Niestety byli już przed drzwiami do budynku rady a także mieszkań wszystkich radnych Hellionu. Shade puścił jej nadgarstek dopiero, kiedy za nimi zamknęły się drzwi. Wnętrze nie było za bardzo wyszukane, podłoga w szachownicę, a ściany czarne, czasami odpadał z nich tynk i były białe lub poszarzałe, sprawiały wrażenie, jakby przez te korytarze przebiegało stado byków, a co najmniej stado głodnych Karieli.

Raby przechodząc przez korytarz napotkała wzrok Aarona. Ścisnął on dłonie w pięści. Jednak Shade w tym momencie przyśpieszył ze stoickim spokojem wpatrując się w dal. Raby także posłusznie gnała za nim, jednak ona jakby specjalnie chciała uniknąć widoku Aarona. Jednak podejrzewała, że ich spotkanie tutaj jest nieuniknione. To jego teren.
Otworzył wrota do sali sądowej, zwanej katownicą. Gdyż zazwyczaj to na niej odbywały się wszelkiego rodzaju egzekucje lub walki rozwiązujące spory.
- Shade - Mochia spojrzał na otwarte drzwi kątem oka. Po chwili jednak lepiej przyjrzał się tropicielowi, gdyż miał przy sobie coś w rodzaju zdobyczy. Jakaś kobieta, wyglądająca dosyć znajomo.
Mężczyzna ten był długowłosym brunetem z lekko kręconymi kudłami związanymi w kucyk, był dość umięśniony i wyglądał groźnie, jednak od razu było widać, że jest rozsądny i używa siły tylko w konieczności. Był w końcu drugim synem stwórcy, władcą...Hellionu.
- Coś ty tu przywlókł? - zniesmaczył się - czy to ta Glasserówna, z której było kiedyś tyle kłopotów?
Na salę wszedł Aaron, posturą przypominał Shade, jednak uśmiech miał bardziej uwodzicielki i szatański zarazem, a włosy miał brązowe dodające mu uroku. Od razu było widać, że jest synem Mochii. Zasiadł koło ojca przy wielkim stole, gdzie było jeszcze kilku innych osób.

Gdy na Ciebie patrzę,
przypomina mi się dziecięcy koszmar sprzed laty.

Scott próbował wycelować mieczem jak tylko się dało, jednak wymachiwanie i próba trafienie zdały się na nic przy tym galaretowatym ciele. Szybko skierował się do Bercki, która oszołomiona robiła podobne rzeczy z szablą co Scott przed chwilą.
- Nie rozumiem tego przeciwnika, on...ona...jest odporna na wszystkie moje ataki! Czym ona...czym to coś jest!? - Bercka krzyknęła, a jej echo odbiło się od sufitu i znowu trafiło prosto w nią, kiedy nagle coś prosto z góry podleciało i zahaczyło o jej nogę robiąc duże wgłębienie. Najpierw syknęła z bólu, po chwili jednak krzyknęła żałośnie, czując lodowaty ból. Jakby coś rozerwało jej skórę, umieściło pod nią lód i zaszyło. Zimno było nie do zniesienia, nie mogła ruszać nogą, a co dopiero wstać.
- To dziwny przeciwnik, on nas nie próbuje zabić, tylko zatrzymać..
Rig został najwyraźniej zapomniany przez przeciwników, gdyż bez trudu zdołał odzyskać siły, podnieść się na kolana i wykorzystując zieloną mgiełkę ;nabytą do kolekcji umiejętności kilka lat temu; przedostać się przed Scotta i uderzeniem jednej ręki odepchnąć nadchodzące stworzenie. To była siła uderzenia żywiołu ziemi. Czyżby miał ją jeszcze, choć minęło tyle lat?
Błyskawicznie złapał za szablę Bercki i stanął sam przeciwko przeciwnikowi. Z jego rękawa wysunął się wąż.
- Władca glinianych węży - Scott zauważył cicho i przyglądał się wszystkiemu. Wąż przesuwając się wzdłuż szabli dotarł do końca i wyskakując w odpowiednim momencie zadusił przeciwnika unieruchamiając go. Rig jednym ciepłym ruchem szabli przeciął przeciwnika na pół, a gliniany wąż wybuchł jasno zielonym migającym światełkiem.

- Czego chcesz od nas w związku z tą dziewczyną? - Mochia zaczął.
Shade pochylił lekko głowę, dźgając Raby w ramię zmusił ją do zrobienia tego samego, wszak skierowała na władcę Hellionu nieufne spojrzenie.
- Chciałem zgłosić złe wykorzystywanie żywiciela. A oto i żywiciel - Shade spojrzał na Raby beznamiętnym wzrokiem.
Mochia kaszlnął.
- A kto jest jej stróżem? - Zapytał jeszcze.
- Eterska kobieta, nie znam imienia.
- To tak kobieta kobiecie? Hm, teoretycznie ona nie ma stróża. Jest wolna. Więc problemu nie widzę.
Aaron drgnął. Miał już żywiciela...a był przekonany, że Raby do kogoś należy. Nie mógł pozwolić, żeby tyle energii mu przepadło. Nie mógł. A widział w oczach Shade, że zamierza ją jemu zjeść.
Skoczył na środek sali tuż przed twarzą Shade posyłając mu groźne spojrzenie. To było wyzwanie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy